Trzy
lata temu moje życie zaczęło się zmieniać, dziś uważam, że na dużo
lepsze, ale wtedy nawet z tych zmian nie zdawałam sobie sprawy.
Zacznijmy od tego, że nie od urodzenia byłam psiolubna, pewnego czasu
strasznie bałam się psów, nawet własnego. Każdy napotkany pies kojarzył
mi się z strasznymi kłami, które chcą pozbawić mnie życia. Wszystko
przez to, że ludzie puszczali psy luzem, nie panując nad nimi czy by po
prostu "mieć spokój". Często zdarzało się że zwierzęta biegały w
samopas robiąc co chcą, bez jakiejkolwiek opieki. Kiedyś po kilku
nieobecnościach w szkole poszłam do koleżanki odpisać lekcje, to były
jeszcze te czasy, gdzie notatek nie przesyłaliśmy za pomocą facebook'a i
wszystko załatwialiśmy osobiście, a ponieważ miałam osiem lat lekcji
nie było dużo. Podczas tego 500 metrowego spaceru, gdy byłam tuż obok
domu koleżanki, podbiegł do mnie zupełnie obcy pies, był bez smyczy, bez
właściciela i bez czegokolwiek. Przestraszyłam się, bo jedyne co
wiedziałam o psach to to jak się przed nimi bronić. Nikt nigdy nie
powiedział mi, że mogą być dobre, że mogą chcieć się pobawić, zawsze
nastawiona byłam na obronę przed tymi stworzeniami, więc nie
przychodziła mi na myśl przyjaźń ludzi i zwierząt. Tym bardziej, że nikt
nie wytłumaczył mi podstaw psiej mowy ciała, które pozwoliłyby mi
określić jego zamiary. W moim umyśle ten pies chciał tylko jednego -
dopaść mnie i pogryźć. Strasznie spanikowałam, nie wiedziałam co mam
robić i ( chodź dziś wiem, że było to głupie) postanowiłam pobiec,
wtedy ( ośmioletniej dziewczynce) wydawało się to jedynym rozwiązaniem.
Pies nie mal natychmiast zauważył moją reakcje i pobiegł w tym samym
kierunku, a gdy znalazł się wystarczająco blisko, zaczął na mnie skakać.
Przeraziłam się, bo byłam pewna, że to już koniec. Przykucnęłam i
zaczęłam głaskać to obce stworzenie, które wreszcie się uspokoiło. Tak
strasznie się bałam, że jeśli przestanę go głaskać to się na mnie rzuci,
że głaskałam go ponad godzinę, do czasu aż przyszła jakaś pani i
oznajmiła, że to pies jej sąsiadów. Okazało się, że kłamie, bo
następnego dnia widziałam jak wyprowadza go na smyczy, pewnie było jej
wstyd i nie chciała się przyznać, że to jej pies i że to ona jest
nieodpowiedzialną właścicielką. Do koleżanki doszłam po ponad godzinnym
spóźnieniu. Zdarzało się, że przychodziłam po czasie, ale takiego
spóźnienia nigdy wcześniej się nie dopuściłam. Po tamtej akcji bałam się
każdego, dosłownie każdego psa, mimo, że żadna krzywda mi się nie
stała. Z czasem jednak, zaczęłam rozumieć, że psów nie należy się bać, a
po dwóch latach od założenia facebook'a nie wyobrażałam sobie życia bez
psów. Wszystko zaczęło się gdy w facebookową wyszukiwarkę wpisałam
hasła związane z psami. Większość znalezionych fanpage to różnego typu
strony zabawami dla dzieci. Dopiero po pewnym czasie poznałam ludzi z
prawdziwą pasją, ludzi którzy potrafili odnaleźć się w psio-ludzkiej
relacji, tacy ludzi strasznie mi imponowali, sama chciałam dowiedzieć
się czegoś więcej a dzięki internetowi zadanie miałam ułatwione.
W między czasie odszedł mój pierwszy pies. Rodzice nie mieli zielonego pojęcia o wychowaniu psa, owczarek ten wykazywał agresywne zachowania, potrafił bez powodu rzucić się na kogoś z zębami. Całe życie mieszkał na dworze, a do domu nie miał wstępu. Nie byłam do niego jakoś szczególnie przywiązana, nie obdarzałam go takim uczuciem jakie przelewam na Lunę, ale jego odejście bardzo mnie zabolało. Pamiętam doskonale tamten dzień. Mimo że od wielu tygodni przygotowywałam się na jego odejście, wiadomość o tym, że już nigdy więcej go nie zobaczę nie potrafiła do mnie dotrzeć. Przepłakałam cały dzień, myśląc o tym co zrobiłam złego, co mogłam naprawić i dlaczego postąpiłam tak a nie inaczej względem tego stworzenia. Cieszę się, że chociaż w tych ostatnich dniach miał od życia coś lepszego. Kupiłam wtedy pierwsze prawdziwe zabawki dla psa. Nawet dziś zdarzają mi się takie myśli, a moje sumienie nie odpuszcza, patrząc na to jak walczę i staram się o Lunę. Jest mi niesamowicie przykro, że wcześniejszy pies nie zaznał tyle miłości. Czasami chciałabym cofnąć czas i naprawić wszystkie te błędy, chodź wiem że to nierealne. Teraz z perspektywy czasu wiem, dlaczego tamten pies miał przejawy agresji. To od nas, ludzi, najbardziej zależy charakter psa, więc zanim podejmiemy decyzje o przyjęciu nowego członka rodziny, poczytajmy o tym jak go wychować i jak się nim opiekować. Wiadomo, że uczymy się na błędach, ale niektóre są nieodwracalne i raz popełnione będą z nami do końca życia. Kochajcie swoje psy i zajmujcie się nimi najlepiej jak potraficie, czas leci niesamowicie szybko, dlatego nie warto zmarnować ani minuty.
W między czasie odszedł mój pierwszy pies. Rodzice nie mieli zielonego pojęcia o wychowaniu psa, owczarek ten wykazywał agresywne zachowania, potrafił bez powodu rzucić się na kogoś z zębami. Całe życie mieszkał na dworze, a do domu nie miał wstępu. Nie byłam do niego jakoś szczególnie przywiązana, nie obdarzałam go takim uczuciem jakie przelewam na Lunę, ale jego odejście bardzo mnie zabolało. Pamiętam doskonale tamten dzień. Mimo że od wielu tygodni przygotowywałam się na jego odejście, wiadomość o tym, że już nigdy więcej go nie zobaczę nie potrafiła do mnie dotrzeć. Przepłakałam cały dzień, myśląc o tym co zrobiłam złego, co mogłam naprawić i dlaczego postąpiłam tak a nie inaczej względem tego stworzenia. Cieszę się, że chociaż w tych ostatnich dniach miał od życia coś lepszego. Kupiłam wtedy pierwsze prawdziwe zabawki dla psa. Nawet dziś zdarzają mi się takie myśli, a moje sumienie nie odpuszcza, patrząc na to jak walczę i staram się o Lunę. Jest mi niesamowicie przykro, że wcześniejszy pies nie zaznał tyle miłości. Czasami chciałabym cofnąć czas i naprawić wszystkie te błędy, chodź wiem że to nierealne. Teraz z perspektywy czasu wiem, dlaczego tamten pies miał przejawy agresji. To od nas, ludzi, najbardziej zależy charakter psa, więc zanim podejmiemy decyzje o przyjęciu nowego członka rodziny, poczytajmy o tym jak go wychować i jak się nim opiekować. Wiadomo, że uczymy się na błędach, ale niektóre są nieodwracalne i raz popełnione będą z nami do końca życia. Kochajcie swoje psy i zajmujcie się nimi najlepiej jak potraficie, czas leci niesamowicie szybko, dlatego nie warto zmarnować ani minuty.
Bardzo fajny post! U mnie na wsi od wieków psy biegały gdzie chcą, jednak nigdy się ich nie bałam. W ogóle nigdy nie bałam się żadnego zwierzaka. Kiedy miałam 2 latka do domu przynosiłam żaby, pająki, jaszczurki, a nawet dżdżownice, bo tak chciałam mieć zwierzątko. I tym sposobem przekonałam rodziców na pierwszego psa, ale był dokładnie taki sam jak twój pierwszy pies. Gryzł wszystko i wszystkich, rzucał się, cały czas szczekał na wszystko. W końcu rodzice wydali go komuś (nie mam pojęcia komu) i wzięliśmy ze schroniska Azę. Później wzięliśmy Bobika, później Hexie. Niestety z Hexą stało się co się stało i teraz próbuję jakoś namówić rodziców na kolejnego kota ;)
OdpowiedzUsuń