Dzień z życia psa

By | 03:30:00 Leave a Comment
Każdego dnia opowiadamy innym o swoich przeżyciach, wspomnieniach. Chcemy by wiedzieli co działo się u nas, co robiliśmy, co oglądaliśmy w tv. Słuchamy o wydarzeniach z dnia kogoś bliskiego. Nasze zwierzęta psy, koty nie potrafią opowiedzieć o codziennych rozterkach, nie mogą ująć w słowa tego co wydarzyło się w ich życiu i przekazać to swoim psyjaciołom. Każdy pies inaczej dzień rozpoczyna i kończy, inaczej ten sam dzień widzi nasz czworonożny przyjaciel, inaczej widzimy go my, dlatego dziś chciałabym opisać dzień oczami Luny. Żyjemy pod jednym dachem, spędzamy razem wszystkie możliwe chwile, a jednak nasz dzień nie jest identyczny, dlaczego? O tym już słowami Luny.


"Hej wszystkim! Nie często mam szanse opowiedzieć o sobie, a dziś mogę ująć w słowa to co dzieje się w moim życiu od świtu do zmierzchu, więc nie tracąc czasu, zaczynam!"
"Słyszę kroki, jest jeszcze bardzo wcześnie, są takie delikatne, ciche hmm... to Julia, tylko ona wstaje o tej porze i przychodzi by się przywitać. Jeśli wstaje tak wcześnie wiadomo, że pójdzie do szkoły, szkoda, lubię gdy zostaje w domu, zawsze jest wtedy więcej zabawy. Zeszła po schodach i zagląda przez furtkę mojego pokoju. Zakłóciła mi mój cudowny sen, już prawie udało mi się dorwać pyszne jedzonko z stołu! Mimo to nie potrafię się na nią gniewać, jest dla mnie naprawdę ważna, ale dlaczego właśnie ona? Czyżby dlatego że przynosi każdego ranka i wieczorku kubek karmy? Czy może jednak dlatego że to ona bierze w rękę smycz i pozwala mi poznać świat, który znajduje się po za ogrodzeniem mojego domu? Muszę się nad tym zastanowić, ale nie teraz, teraz nie ma na to czasu. Widząc jak się do mnie uśmiecha nie potrafię zatrzymać ogona, uderzam nim w swoje legowisko najmocniej jak potrafię. Po tej chwilowej wymianie spojrzeń mogę wrócić do swojej drzemki. Mama przyjdzie dopiero gdy będzie musiała już wyjść. Mam jeszcze godzinkę by się wyspać. Czas ten leci nie ubłaganie i już niedługo przychodzi Julia wraz z swoim tatą. Gdy pada pytanie "Luna jesteś głodna?" nie zostaje mi nic innego niż zerwać się z legowiska, by pokazać że jestem bardziej głodna niż kiedykolwiek. Furtka pomieszczenia w którym śpię otwiera się z głośnym skrzypnięciem po czym ja zyskuje dostęp do korytarza i schodów prowadzących na parter. Po każdej drzemce trzeba rozprostować łapki, więc zaczynam się rozciągać. Jedna łapa w przód, druga łapa w przód. Zanim zdążę skończyć swoje wygibasy Julia wraca już z kubkiem karmy. Biegnę w stronę miski, przecież muszę być tam pierwsza! Siadam grzecznie i czekam aż kulki wpadną do mojego psiego talerza, po chwili oczekiwania słyszę "Smacznego" co pozwala mi rzucić się na miskę z dziką radością, jem te chrupki każdego ranka i każdego ranka smakują tak samo pysznie. Skrzyp furtki mojego pokoju oznacza, że znowu zostałam sama, Julia poszła do szkoły a mi zostało tylko czekać a reszta domowników wstanie. Gdy wstają rodzice wychodzę na dwór by załatwić potrzeby i przebiec podwórko, a może ten kot od sąsiadów znów kręci się pod ogrodzeniem? Może dziś uda mi się go złapać! Po wszystkich tych czynnościach, strasznie tęsknie za ludźmi. Mam pomysł, pójdę pod tylne drzwi, tata zawsze rano ogląda telewizję więc będzie mnie widział. Siadam przed wejściem do domu i patrze na moją rodzinę najsmutniejszymi oczami jakie potrafię zrobić, to zawsze działa, już po chwili słyszę jak ktoś podchodzi by mnie wpuścić. Przegląd domu zaczynam od zajrzenia do kuchni, może coś zostało po śniadaniu? Nie, dokładnie posprzątali, jakby wiedzieli że będę chciała coś zjeść, a przecież jestem na diecie. Kto w ogóle wymyślił dietę? Jaka ona jest bez sensu, trzeba kosztować wszystko co znajdzie się na drodze a nie ograniczać się do kilku chrupek. Kuchnia czysta, salon też, nigdzie nie ma jedzenia, ludzie dobrze je schowali. Jak nie mogę nic zjeść to czas się pobawić, zacznę od piskania najgłośniej jak potrafię moją ulubioną piłką. Przyniosłam tacie, może mi ją rzuci? Pokulał nią delikatnie w najdalszy kąt pokoju. Po kilku takich rundach kompletni mi się już ta zabawa nie podoba. Pooglądam trochę telewizji, zawsze rano lecą fajne programy o psach. Niestety nigdy nie oglądam ich do końca, zawsze po kilku minutach zasypiam, a budzę się dopiero gdy przychodzi babcia, chyba że ktoś wcześniej zastuka talerzykiem w kuchni albo jakąś miseczką to momentalnie się budzę. Pojawienie się babci zawsze wiąże się z ciasteczkami. Jej wejście przez drzwi sugeruje żeby ładnie usiąść, machnąć łapką, a zakazane jedzonko już jest twoje. Po wejściowej ceremonii, warto trzymać się blisko babci, ona nigdy nie przychodzi z pustymi rękoma i w każdej chwili jest wstanie wrzucić coś dla biednego, głodnego labradora. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Po powrocie do domu Julii już nikt nie chce mi dać nic do jedzenia. Nie wiem czemu ona ich tak pilnuje. Przecież to jeden mały kawałek mięsa. Mimo to cieszę się że zakończyła już lekcje. Często wraca taka zmęczona że musi sobie uciąć małą drzemkę. Uwielbia jak śpię wtedy z nią, ja też całkiem lubię tulić się z ludźmi. Zapomniałam dodać że zanim sobie trochę odpoczniemy Julia musi zjeść obiad, pokazuje jej łapą że ma się podzielić, ale ona jest nieugięta. Ostatnio opracowałam nowy sposób proszenia, kładę jej głowę na kolana, podoba jej się to bo mówi że jestem urocza ale i tak jedzeniem się nie dzieli. Szczekanie, wstydzenie, dawanie łapy nie działa, macie pomysł jak temu zaradzić? Gdy już żołądek ma pełny, a siły odzyskane, zabiera się do lekcji. Czasami wyrobi się szybko i wtedy zabiera mnie na długi spacer, rzadko to się jednak zdarza. Większość razy wychodzimy na krótkie przejścia wokół osiedla. Zauważyłam że ludzie nie używają już przy mnie słowa "spacer" bo wiedzą że po jego wypowiedzeniu nie mają wyjścia i muszą mnie zapiąć na smycz i wyprowadzić. Zastępczo mówią "przechadzka" ale to też już znam, ciekawe co wymyślą za chwilę. Po obwąchaniu terenu i obszczekaniu psów z okolicy urządzamy trening sztuczek na naszym podwórku, powtarzamy wtedy wszystkie które już poznałam i zaczynamy naukę nowej. Po powrocie do domu muszę sobie odpocząć, Julia niestety nigdy nie ma czasu i zaczyna przygotowania do jakiś sprawdzianów. Z snu wyciąga mnie słowo "kolacja". Wtedy w mojej misce pojawia się wieczorna pora suchych kuleczek. Do późnych godzin oglądam z rodziną telewizje a gdy już wszyscy kładą się do łóżek, Julia odprowadza mnie do psiego pokoju, bym i ja poszła sobie odpocząć. Na szczęście w weekendy mam więcej czasu na zabawy z Julią. Łączy mnie z nią dużo silniejsza więź niż z resztą rodziny, chociaż to babcia daje ciasteczka :p Człowiek daje mi dom, jedzenie i bezpieczeństwo, dlatego obdarzam go bezgraniczną miłością. Razem z Julią pokonujemy trudności i zmierzamy się z problemami. Nasz team jest gotowy na wszystko. Nie ma rzeczy, która zniszczyła by tę przyjaźń. " 



Ten post bierze udział w konkursie organizowanym przez blog whippetzpasja.blogspot.com, w którym sponsorami są: PupiLu, Aptus, Skład Karmy oraz SpeedMania.
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: