Dwa tygodnie temu pożegnałam się z Luną i ruszyłam w wakacyjną podróż. Bardzo zależało mi, żeby zabrać ją nad morze i na mazury, ale rodzice byli nieugięci. Mimo wielu próśb, postanowili zostawić psa pod opieką babci i brata. Luna zostawała z nimi już wcześniej i nie było żadnych problemów, ale to nigdy nie było to co moja opieka nad nią. Często ustalone przeze mnie zasady były naginane, a pies jadł co chciał i robił co chciał, a jedna z ulubionych zabawek zniknęła za płotem sąsiada i ślad po niej zaginął. W czasie gdy Luna bawiła się w najlepsze, ja zwiedzałam Rewal, nadmorską miejscowość, w której można było spotkać wiele osób odpoczywających z swoimi czterołapnymi przyjaciółmi. Nie wiem czy wszyscy należeli do grona psiarzy, ale wszyscy wyprowadzali psyjaciół na smyczy oraz po nich sprzątali, nie to co w moim rodzinnym mieście, gdzie sprzątanie po pupilach jest czymś "dziwnym". Trafiłam tylko raz na pewną parę z psem, która 5 min patrzyła na kupę swojego podopiecznego, po czym upewniła się, że nikogo w okół nie ma i poszła. Przy zejściach na psią plażę znajdowały się kosze jak i woreczki na psie odchody, więc nawet jeśli komuś zdarzyło się woreczków zapomnieć mógł się w nie zaopatrzyć. Co jakiś czas pojawiały się znaki informujące o mandacie w wysokości 500zł za nie sprzątanie po swoim psie. Może gdyby takie znaki, worki i większa ilość koszy pojawiłyby się w każdym polskim mieście, to sprzątanie po pupilach stałoby się czymś normalnym nawet w małych miasteczkach i wsiach. Rewal jest dość dużą miejscowością z licznymi atrakcjami dla ludzi, niestety nie znalazłam ani jednego wybiegu dla psów, a fajnie byłoby gdyby miasto zainwestowało w coś dla psiolubnych. Niektóre ośrodki zgadzały się na nocleg z pupilem, niestety zazwyczaj znajdowały się one daleko od plaży czy centrum. Mimo to wiele ludzi decydowało się by to właśnie tam spędzić wakacje z psem. Rewal znajduje się ok. 40 kilometrów od Kołobrzegu, więc jeśli ktoś chciałby odwiedzić większe miasto, może wyruszyć w krótką podróż. Ja sama pojechałam do Kołobrzegu na zakupy do Centrum Zoologicznego Żulicki, ponieważ mają tam niesamowity wybór akcesoriów dla zwierząt. Kupiłam tam tylko psie piwo i paczkę przysmaków z Brita, bo (jak to zwykle w zoologicznych bywa) zabawki były droższe niż w internecie, a i tak miałam robić zamówienie więc wolałam poczekać do powrotu, chociaż kongi niesamowicie kusiły.
Mimo, że bardzo tęskniłam za Luną, nie wzięłabym jej nad morze. Ten gwar, chałas i masa ludzi na pewno byłaby dla niej strasznym stresem, szczególnie w tak dużej miejscowości. Całkiem inna sytuacja jest na mazurach. Domki letniskowe nad jeziorem umiejscowione są zazwyczaj daleko od miasta, w małych wsiach, z dostępem do jeziora. Tam Luna mogłaby się wyszaleć i wybiegać, poznałaby nowe miejsce, dużo spokojniejsze niż nadmorskie miasta. Nie mogę jednak zabierać jej z sobą na wakacje dopóki rodzice się nie zgodzą, a nawet jeśli jakimś cudem pozwolili na wyjazd z psem, nie byłby on dla nich odpoczynkiem. Kocham Lune nad życie, ale muszę uszanować to, że ktoś z domowników chciałby przez tydzień lub dwa nie tonąć w sierści, nie sprzątać błotnistych śladów łap czy wychodzić na dwór nawet w deszczu. Jako dorosła osoba, żyjąca na własny rachunek będę mogła podjąć decyzje o zabraniu psa na wakacje i o wyborze dla niego odpowiedniego miejsca, a teraz zostaje mi trochę potęsknić i przywieźć jakieś fajne prezenty. :) W tym roku podarowałam Lunie pluszaka znalezionego na straganie w Kołobrzegu, psie piwo i przysmaki Let's Bite, których nie ma na zdjęciu, ponieważ bardzo szybko trafiły do psiego brzucha.
Mimo, że bardzo tęskniłam za Luną, nie wzięłabym jej nad morze. Ten gwar, chałas i masa ludzi na pewno byłaby dla niej strasznym stresem, szczególnie w tak dużej miejscowości. Całkiem inna sytuacja jest na mazurach. Domki letniskowe nad jeziorem umiejscowione są zazwyczaj daleko od miasta, w małych wsiach, z dostępem do jeziora. Tam Luna mogłaby się wyszaleć i wybiegać, poznałaby nowe miejsce, dużo spokojniejsze niż nadmorskie miasta. Nie mogę jednak zabierać jej z sobą na wakacje dopóki rodzice się nie zgodzą, a nawet jeśli jakimś cudem pozwolili na wyjazd z psem, nie byłby on dla nich odpoczynkiem. Kocham Lune nad życie, ale muszę uszanować to, że ktoś z domowników chciałby przez tydzień lub dwa nie tonąć w sierści, nie sprzątać błotnistych śladów łap czy wychodzić na dwór nawet w deszczu. Jako dorosła osoba, żyjąca na własny rachunek będę mogła podjąć decyzje o zabraniu psa na wakacje i o wyborze dla niego odpowiedniego miejsca, a teraz zostaje mi trochę potęsknić i przywieźć jakieś fajne prezenty. :) W tym roku podarowałam Lunie pluszaka znalezionego na straganie w Kołobrzegu, psie piwo i przysmaki Let's Bite, których nie ma na zdjęciu, ponieważ bardzo szybko trafiły do psiego brzucha.
Ja też jeszcze nie byłam na wakacjach z Nelą, mimo, że co roku gdzieś jeździmy - tak jak Lunie byłoby jej ciężko w takich zaludnionych miejscach, nie wiadomo jak by sobie poradziła... Zawsze zostaje pod dobrą opieką w domu. Jak psie piwo smakowało Lunie? :D
OdpowiedzUsuńBardzo smakowało, została jeszcze jedna butelka.
UsuńGenialny wpis...
OdpowiedzUsuńWiele zależy od tego jakie to wakacje i gdzie będziemy je spędzać. Należy pamiętać że posiadanie psiaka to nasza odpowiedzialność i musimy przywidywać takie sytuacje. O psa należy dbać i w odpowiedni sposób go pielęgnować. Ja np. używam degażówek https://sklep.germapol.pl/pl/degazowki.html jeśli mam zamiar ostrzyc mojego pupila.
OdpowiedzUsuń