Nasze pierwsze Psie spotkanie.

By | 04:24:00 Leave a Comment
Luna nie spotykała się z innymi psami. Czasami zastanawiałam się czy to błąd. Niestety nie miałam możliwości znaleźć "PSYjaciół". Zwierzaki moich szkolnych znajomych którzy mieszkali w odległości takiej by móc przejść się na spacer z psem, traktowali swoich podopiecznych ( aż ciężko mi to Powiedzieć) jak stworzenie bez uczuć. Dali jeść a resztę mieli gdzieś. Zamknęli do kojca i zostawili. Mieszkam na wsi więc ciężko tu o jakieś psie spotkania, a większość zwierzaków jest agresywna z powodu traktowania lub wychowania. Przypadki zaniedbania, złego traktowania są oczywiście zgłaszane, ale nie na wszystko ( niestety)  mam wpływ. Nie zmienię całego świata. Wypady do większych miast komunikacją, moim samochodem odpadły. Luna nie ma wstępu do samochodu ( chyba że w szczególnych wypadkach), autobusy też odpadają ponieważ ja nie potrafię z nich korzystać, psy nie mają tam wstępu a rodzice by się nigdy nie zgodzili. Najbliższy pociąg jest miasto dalej od nas i dotarcie do niego nie było by proste. Zapraszać innych do mnie jest nie za bardzo na miejscu, mam niepełnosprawną siostrę, a i tak nie chciałabym wykorzystać znajomych. Oni będą się męczyć by do mnie dotrzeć a ja nigdy nie pofatyguje by dostać się do kogoś na spacer. Było by to dość nie sprawiedliwe, bo wyjazd do kogoś wymaga czasu i z pewnością na dłuższą odległość nie jest tani. 



Na moje i Luny  szczęście znajomej koleżance oszczeniła się suczka. Dina ( mama szczeniaka)  niestety nie mogła bawić by się z Luna bo była agresywna. Nie ze względu na złe warunki ale jest z schroniska i wiele już w życiu przeszła. Romeo ( szczeniak)  był jedynakiem i właśnie na naszym spotkaniu ukończył dwa miesiące. Był to jego pierwszy spacer ( i chyba ze względu na Lune nie udany) ale kondycję miał lepszą od mojej psiny... 
Gdy dostałam sms od koleżanki że czeka z psiakiem pod bramą więc ubrałam szybciutko lunie szelki, smycz i wybiegłam na drogę. Labrador zaczął szczekać na małego kundelka i biednemu Romeo się to nie spodobało. Ruszyliśmy. Jedna z psem po prawej druga po lewej stronie ulicy. Maluch bał się aut, dlatego ciągle przerywalismy marsz by go uspokoić. Skręcilismy w ulice mniej ruchliwą. Szczeniak pozwolił się przywitać z Luną i postanowił ją naśladować. Ona wlazła w trawę on zrobił to samo, ale nigdy nie zbliżał się znacznie do swojej koleżanki. Po przejściu osiedla spotkaliśmy konie. Luna chyba poczuła się mamusią i zaczęła odstraszać konie ( one nic sobie z tego nie robiły) . Szczeniak, Luna, Natalia i ja byliśmy już dość zmęczone bo słoneczko nie dawało nam spokoju. Wróciliśmy do mnie na podwórko. Weszły oba psy. Oba na smyczach. Przyniosłam wodę dla malucha i Luny. Odpięłam szelki mojej psinie a Natalia Romeo. Labradorka myślała że szczeniak będzie się bawił i gonił, niestety był jeszcze zbyt nieśmiały. Luna podbiegła do niego a on zaczął piszczeć i schował się. Później zamknęłam Lune w jej pokoju a Romeo mógł pobiegać sobie w tunelu. Maluch nie lubił rzandych przysmaków, jedynie małe kawałki brita. Gdy wypuściłam Lune , Romeo zasnął. Moja psina zaczęła gryźć kość prasowaną a ja ją poczesałam. Psy nie interesowały już się sobą. Jeden spał drugi uspokajał się gryząc kość. Wieczorem koleżanka poszła do domu a ja zostałam z Luna :) 
Tu kilka zdjęć z naszego spotkania








Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: